Wielki Dzień zbliża się jeszcze większymi krokami. Czas najwyższy zaplanować Wielką Podróż. Wygospodarowanie czasu i zebranie niezbędnych funduszy, to połowa sukcesu. Najważniejszy jednak wydaje się wybór miejsca, w którym spędzimy niezapomniane chwile.
fot. Jarek Durbas, Trekking Team, http://www.trampingi.pl |
Co zrobić, żeby była niezapomniana a po wielu latach nawet
wnuki słuchały o naszych wojażach z zapartym tchem i wypiekami na
pucołowatych buziach? Gdzie jechać, żeby ten czas był nie tylko
piękny ale i jedyny w swoim rodzaju? W głowie niemal automatycznie
pojawiają się wizje urokliwych zakątków, ser popijany wyśmienitym
winem, romantyczna przejażdżka gondolą w ramionach ukochanego czy
radosne podglądanie oszałamiających w swym bogactwie ryb,
mieszkanek Morza Czerwonego. Może jednak pokusić się o przełamanie
stereotypu i obrać inny azymut?
Całkiem ciekawą alternatywą wydaje się być Ameryka Południowa.
Tutaj znów do akcji wkracza nasza niestrudzona wyobraźnia
podpowiadając nam zachwycający wschód słońca w peruwiańskim
Machu Picchu, roztańczone Rio czy boskie Buenos. Dla nieco bardziej
odważnych
i skłonnych do znoszenia niewygód godne polecenia jest zwiedzenie Paragwaju. Ten niewielki,
w porównaniu do swych potężnych sąsiadów, kraj wciąż jest regionem ubogim, nieco zacofanym i nie do końca przygotowanym na turystów. Jednak to, co może wydaje się dużą przeszkodą czy wręcz czynnikiem zniechęcającym do wyjazdu, w ostatecznym rozrachunku może być wstępem do niezapomnianej przygody. Na pewno warto zwiedzić któryś z parków narodowych, skusić się na rejs Rio Paraguay czy podjechać do granicy z Brazylią i Argentyną aby, już po stronie sąsiadów, podziwiać potężny wodospad Iguazu. Największym skarbem Paragwaju są chyba jednak pozostałości po redukcjach jezuickich.
i skłonnych do znoszenia niewygód godne polecenia jest zwiedzenie Paragwaju. Ten niewielki,
w porównaniu do swych potężnych sąsiadów, kraj wciąż jest regionem ubogim, nieco zacofanym i nie do końca przygotowanym na turystów. Jednak to, co może wydaje się dużą przeszkodą czy wręcz czynnikiem zniechęcającym do wyjazdu, w ostatecznym rozrachunku może być wstępem do niezapomnianej przygody. Na pewno warto zwiedzić któryś z parków narodowych, skusić się na rejs Rio Paraguay czy podjechać do granicy z Brazylią i Argentyną aby, już po stronie sąsiadów, podziwiać potężny wodospad Iguazu. Największym skarbem Paragwaju są chyba jednak pozostałości po redukcjach jezuickich.
Przeważnie są to ruiny kościołów (choć nie tylko), co w nich
zatem takiego ciekawego? To przede wszystkim pozostałości po jednym
z najciekawszych eksperymentów społecznych w naszej historii –
Republice Guarani. Jest to bowiem pierwsza w dziejach utopia
wprowadzona w czyn, zbudowano misje, które miały tworzyć państwo,
w którym wszyscy byli wolni, równi, szczęśliwi. Próbowano to
osiągnąć wspólna pracą, własnością i dzieleniem się dobrami.
Zatem komuna.
Jak doszło do prób stworzenia państwa powszechnej szczęśliwości?
Otóż dwie pierwsze potęgi kolonialne, Hiszpania i Portugalia, a
raczej ich władcy, kierowali się przeświadczeniem, że podbite
ziemie są ich całkowitą własnością. Wiązało się to jednak
nie tylko z wyzyskiem czy nadawaniem nowych praw ale
i odpowiedzialnością monarchy za zbawienie swoich nowych poddanych. Tak więc pod koniec XVI wieku przybyli z konkwistadorami zakonnicy przenieśli się na tereny dzisiejszego Paragwaju. Tu organizują pierwsze misje w Asuncion, potem w innych miejscach. Jezuici skłonili Indian Guarani do zmiany trybu życia na osiadły i uprawy ziemi. Nigdy nie było tam własności prywatnej, wspólnie pracowano i decydowano
o przeznaczeniu wyprodukowanych dóbr. Misje bowiem nie były jedynie polami uprawnymi, budowano domy, kościoły, warsztaty stolarskie, przeznaczone do pracy z żelazem czy budownictwa. W jednym
z osiedli utworzono nawet drukarnię, gdzie wydawano książki w języku guarani. Dziś można zwiedzać ruiny tych osiedli. Na stronie http://rutajesuitica.com.py/ można obejrzeć zdjęcia, sprawdzić, gdzie warto jechać oraz jak to zrobić. Redukcje były tez oczywiście w innych krajach, jednak na południu Paragwaju jest chyba najwięcej pozostałości. Jest też ta najpiękniejsza – Trynidad. Ruiny robią wrażenie w dzień, można podziwiać kunsztowne płaskorzeźby czy rozmach projektu. Jednak od czwartku do niedzieli ok. dwudziestej rozpoczyna się spektakl świetlny. spacerujemy z przewodnikiem, z głośników dobiegają nas dźwięki indiańskich śpiewów, krzyki papug czy szepty modlitw. Ogromny plac podświetlony maleńkimi lampkami
w kompletnych ciemnościach, jakie wcześnie tam zapadają, może sprawiać wrażenie spacerowania po rozgwieżdżonym niebie. Gdy dodamy do tego częściowo podświetlone budynki i tajemnicze odgłosy
z pobliskich lasów wyjdzie nam naprawdę piękny wieczór spędzony z najbliższą osobą.
i odpowiedzialnością monarchy za zbawienie swoich nowych poddanych. Tak więc pod koniec XVI wieku przybyli z konkwistadorami zakonnicy przenieśli się na tereny dzisiejszego Paragwaju. Tu organizują pierwsze misje w Asuncion, potem w innych miejscach. Jezuici skłonili Indian Guarani do zmiany trybu życia na osiadły i uprawy ziemi. Nigdy nie było tam własności prywatnej, wspólnie pracowano i decydowano
o przeznaczeniu wyprodukowanych dóbr. Misje bowiem nie były jedynie polami uprawnymi, budowano domy, kościoły, warsztaty stolarskie, przeznaczone do pracy z żelazem czy budownictwa. W jednym
z osiedli utworzono nawet drukarnię, gdzie wydawano książki w języku guarani. Dziś można zwiedzać ruiny tych osiedli. Na stronie http://rutajesuitica.com.py/ można obejrzeć zdjęcia, sprawdzić, gdzie warto jechać oraz jak to zrobić. Redukcje były tez oczywiście w innych krajach, jednak na południu Paragwaju jest chyba najwięcej pozostałości. Jest też ta najpiękniejsza – Trynidad. Ruiny robią wrażenie w dzień, można podziwiać kunsztowne płaskorzeźby czy rozmach projektu. Jednak od czwartku do niedzieli ok. dwudziestej rozpoczyna się spektakl świetlny. spacerujemy z przewodnikiem, z głośników dobiegają nas dźwięki indiańskich śpiewów, krzyki papug czy szepty modlitw. Ogromny plac podświetlony maleńkimi lampkami
w kompletnych ciemnościach, jakie wcześnie tam zapadają, może sprawiać wrażenie spacerowania po rozgwieżdżonym niebie. Gdy dodamy do tego częściowo podświetlone budynki i tajemnicze odgłosy
z pobliskich lasów wyjdzie nam naprawdę piękny wieczór spędzony z najbliższą osobą.
Autor tekstu i części zdjęć: Anna Szabelska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz